Często w rozmowach zastanawiamy się, czy kryptowaluty można traktować i używać jak "zwykłe pieniądze". Uwaga, uwaga, otóż można. Nie chodzi o transfer BTC, ETH, czy innej natywnej dla danej sieci blockchain kryptowaluty, a o waluty fiducjarne. Czy wiesz, że w oparciu o sieć krypto już od lat możesz przechowywać w portfelu krytpowalutowym i transferować dolary, euro, jeny, czy funty? Jeśli nie to zapraszam do lektury. Dziś mówię o stablecoinach.
Czym jest stablecoin i dlaczego jest potrzebny?
W serii kilku wcześniejszych artykułów poświęconych zastosowaniom systemów blockchain w biznesie, bardzo krótko poruszyłem już temat stablecoinów przy okazji omawiania tokenów własnych (custom tokens). Bazą dla tego typu rozwiązań są możliwości sieci blockchain, które pozwalają tworzyć tokeny do różnych zastosowań (np. standard ERC-20 w sieci Ethereum >>).
Wyobraźmy sobie zatem instytucję, czyli emitenta, który w oparciu o to rozwiązanie będzie tworzył (wybijał) własne cyfrowe tokeny, które będą reprezentowały dokładnie jednego dolara, jena lub euro. Jak można zauważyć, padło tutaj ważne słowo "emitent", czyli instytucja/firma, która odpowiada za emisję tego typu cyfrowych aktywów na podstawie klasycznych środków. Co z tego wynika? Podaż takich tokenów jest ściśle uzależniona od działań emitującego podmiotu, a podstawy ich generowania oraz utrzymania powiązania z klasyczną walutą mogą być zupełnie różne. Należy również podkreślić, iż wartość stablecoinów nie zależy od natywnej kryptowaluty w sieci, na której zostały zbudowane (ETH-Ethereum, ADA-Cardano, ALGO-Algorand, czy innych). Sieci takie stanowią dla nich jedynie bazę technologiczną, są tylko systemem IT w których działają.
Najistotniejsze jest to, że tokeny stabilne, czyli powiązane z walutami fiducjarnymi, stanowią bardzo istotny element zdecentralizowanych finansów. Są łącznikiem pomiędzy klasycznym światem pieniędzy, a tym kryptowalutowym, zdecentralizowanym. Bez stablecoinów wiele usług po prostu by nie istniało lub ich działanie byłoby znacznie ograniczone. Ponadto dla wielu inwestorów na rynkach krypto stanowią tzw. safe heaven, będąc "przechowalnią" wartości w najbardziej trudnych lub niepewnych momentach na rynku.
No dobrze, ale czy to jest bezpieczne? Jakie są podstawy działania tych mechanizmów? Przyjrzyjmy się teraz dwóm modelom, które mogą być i są wykorzystywane do tworzenia tych "prawdziwych pieniędzy", ale jednak funkcjonujących w świecie krypto.
Stablecoin poparty klasycznymi aktywami
Pierwszym rodzajem stablecoinów są te oparte 1:1 na aktywie, które reprezentują, lub częściowo na innym bardzo płynnym, klasycznym i bezpiecznym aktywie świata finansów (jak np. obligacje skarbowe). Gdybyśmy wyobrazili sobie wygenerowanego tym sposobem cyfrowego dolara amerykańskiego, to jego zabezpieczeniem będzie dokładnie jeden dolar zdeponowany w banku. Po co w ogóle ten zamęt? Pamiętajmy, że klasycznej waluty nie można transferować pomiędzy portfelami w świecie krypto, natomiast chociażby tokeny ERC-20 już tak. Dlatego emitent takiego "cyfrowego dolara", utrzymując rezerwy 1:1 dla wyemitowanych tokenów dba tym samym o bezpieczeństwo i gwarantuje odkup w odwrotnym kierunku.
Przykładami stabecoinów tego typu dla dolara amerykańskiego są USDT (Tether), USDC (USD Coin), BUSD (Binance USD), TUSD (True USD) i inne. Za każdy z nich odpowiada inna instytucja (inny emitent) oraz nie każda z tych instytucji jest równie przejrzysta. Od co najmniej kilku lat krążą pogłoski o niezupełnym zabezpieczeniu aktywami dla USDT. Tether, czyli emitent tego stablecoina, uważa, że jest on w pełni zabezpieczony, jednak z jakiegoś powodu unika rzetelnych zewnętrznych audytów. Pamiętajmy, że niezupełne zabezpieczenie może spowodować niewypłacalność podmiotu, gdyby zażądano odkupu większości wybitych tokenów.
Pozostałe wymienione przykłady starają się być zupełnie przejrzyste (jedne bardziej inne mniej ;-) oraz usilnie współpracują lub zabiegają o certyfikację regulatorów.
No dobrze, ale na czym zarabia emitent, gdy jedynym jego zadaniem jest wybijanie np. 1USDC za 1USD? Naturalnie należy takie instytucje traktować jako dostawców usług. Zwróćmy uwagę, że podmioty takie jak chociażby giełdy kryptowalutowe, ale i inne instytucje świata krypto, potrzebują stablecoinów. Emitent za obsługę tego typu działania pobiera zatem opłaty. Giełdy oraz inne instytucje krypto mają różne modele biznesowe i na nich zarabiają, z tego tytułu część środków mogą wykorzystać do opłacania usługodawców, jakim w tym wypadku jest emitent stablecoinów.
Emitent musi być zatem jak najbardziej przejrzysty. Musi podlegać regulacjom klasycznego świata finansów, aby budzić duże zaufanie innych podmiotów. Czy tak się działo do tej pory? Oczywiście, że nie. Stąd chociażby kontrowersje wobec Tethera, odpowiedzialnego za największy pod względem wyceny rynkowej tokena USDT. Płynie z tego bardzo ważna lekcja dla regulatorów. Wiele uczciwych instytucji w tym nowym rozwijającym się biznesie wręcz zaczyna błagać o regulacje. Musi się skończyć czas dzikiego zachodu, a emitenci, aby zapewniać bezpieczeństwo sami chcą być należycie audytowani. Muszą jednak wiedzieć komu podlegają i jakie prawo ich obowiązuje.
Stablecoin algorytmiczny
Drugim rodzajem tokenów na stałe powiązanych z klasyczną walutą są tzw. stablecoiny algorytmiczne. Można powiedzieć, iż stanowią już integralną część świata krypto, ponieważ w czystym modelu jako zabezpieczenie wykorzystują inne kryptowaluty (np. kilka kryptowalut bazowych w postaci tokenów dużych projektów). Naturalnie, uwzględniając znacznie większą zmienność, ich mechanizm musi uwzględniać znacznie wyższe zabezpieczenia. Za utrzymanie powiązania ceny takiego tokena z dolarem odpowiada algorytm, który na podstawie bieżącego zapotrzebowania (podaży i popytu) odpowiednio wykorzystuje handel, aby utrzymać cenę.
Czy taki model działa? Relatywnie krótka historia technologii łańcucha bloków pokazała nam że tak, jednak możemy w niej znaleźć również spektakularne porażki, z których płyną lekcje na przyszłość.
Chyba najbardziej "klasycznym" przykładem upadku tego typu rozwiązania był UST, który utrzymywał powiązanie z USD głównie poprzez zabezpieczenie bazową kryptowalutą Luna, czyli w zasadzie tego samego projektu. Niestety ekspozycja zabezpieczenia na Lunę była w tym rozwiązaniu zbyt duża, co w momencie ataku (gwałtownej wyprzedaży) nie pozwoliło już uratować projektu. W ciągu raptem kilku dni powiązanie z dolarem nie tylko zostało zerwane, ale token UST spadł praktycznie do zera wraz z zabezpieczającą go Luną.
Ta nauczka jest przestrogą dla innych projektów, aby tworzyć znacznie większe zabezpieczenia. Nie można powiedzieć, że takie rozwiązania nie będą działać, ale muszą być znacznie lepiej przygotowane. Moim zdaniem efektem kolapsu Luny i UST jest konieczność przeszacowania zabezpieczeń. Dobrym przykładem może tutaj być stablecoin Djed >>, powiązany z ekosystemem Cardano. Emitent utrzymuje kilkukrotnie większe wsparcie kryptoaktywami bazowymi, ponadto niepowiązanymi z tym projektem, co znacząco minimalizuje to co przytrafiło się Lunie.
Podsumowanie
Warto zapamiętać, iż stablecoiny powiązane z takimi walutami jak dolar amerykański lub euro można przechowywać w swoim portfelu kryptowalutowym i dokonywać transferów środków bezpośrednio poprzez sieć krypto z jednego portfela użytkownika do drugiego. Bez pośredników, bez wiedzy rządu, podobnie jak gotówkę.
Już kilkukrotnie w różnych rozmowach słyszałem, "no dobrze, fajne to krypto ale bułek sobie za to nie kupię". Jeśli piekarnia nie posiada portfela kryptowalutowego na który można przesłać jej środki to nie. W mojej piekarni na osiedlu nie można również zapłacić kartą, czy blikiem ponieważ akceptują jedynie gotówkę. Złota również nie przyjmą ;-), a uznaje się je od tysięcy lat za ten prawdziwy pieniądz. Najważniejsze, aby uświadamiać wszystkim jak rozwija się ta technologia i że zmienność najbardziej popularnych kryptowalut jak Bitcoin czy Ether może być zupełnie nieistotna, gdy mogą używać "zwykłych walut" za pomocą tej technologii.
Wiemy już z lektury artykułu, że zaprezentowane rozwiązania cechują się pewnym ryzykiem. Dobrym przykładem są choćby wydarzenia ostatniego tygodnia, w których bank SVB (Sillicon Valley Bank) poprzez swoje problemy spowodował chwilowe zamrożenie środków będących częścią zabezpieczenia USDC, czyli bardzo przejrzystego stablecoina. Choć problemy tego banku wpływają tylko na małą część zabezpieczeń USDC to inwestorzy wpadli w panikę. Kurs oderwał się od dolara, opadając w najgorszym momencie o ponad 10 centów. Podaż i popyt momentami bezlitośnie regulują wartość, nawet gdy fundamenty rozwiązań są bardzo silne (ci co kupili na przecenie są ponad 10% do przodu). Obecnie (12 marca 2023) kurs powrócił już do powiązania.
Które rozwiązania są lepsze? Te o przeszacowanych zabezpieczeniach w świecie krypto czy oparte 1:1 na powiązanej walucie fiducjarnej? Myślę że czas pokaże. Nie zmienia to faktu, że już dzisiaj, gdy nie mamy w zasadzie konkretnych regulacji, możemy używać ekosystemów łańcucha bloków do przechowywania znanych nam walut. Ze względu na bardzo dużą inflację oraz problemy z innymi oficjalnymi walutami w Ameryce łacińskiej lub Afryce tego typu rozwiązania stają się coraz bardziej popularne. Krok po kroku globalna adopcja przybiera na sile, czy to się komuś podoba czy nie.
Niech blockchain będzie z Wami